I
-Dzięki za
pomoc, bez Ciebie siedziałabym nad tym jeszcze w domu.
- Nie ma problemu,
bardzo się cieszę że mogłam pomóc.
Całuje Anitę
w policzek i wychodzę z pracy. Skończyliśmy projekt, wykonaliśmy go perfekcyjne i zgarniemy za niego same pochwały
plus premię. Jest piątek godzina 18 powinnam teraz być pełna życia i
szczęśliwa. Powinnam ale nie jestem. Powinnam być spełniona mam przecież swoją
wymarzoną pacę, wysokie stanowisko i wynagrodzenia. Powinnam być pewna siebie,
perfekcyjne ciało wyrzeźbione na siłowni, ładna buzia i długie blond włosy.
Powinnam ale nie jestem ani spełniona, ani pewna siebie, ani szczęśliwa, nie
cieszę się też życiem raczej czuje się nim zmęczona.
Dzwoni
telefon to moja przyjaciółka Sara, lepiej odbiorę ona nie daje za wygraną.
- Cześć
kochanie jak projekt?
- Bardzo
dobrze dziś skończyliśmy.
- Świetnie
więc uczcimy to w klubie.
- Proszę daj
mi dziś odpocząć, nie mam na to siły.
- No dobra,
ale jutro wychodzisz bez gadania i na dodatek będziesz pić ze mną alkohol. –
Nie sądziłam że Sara tak łatwo odpuści.
- Jasne że
tak, dobra kończę jestem pod domem i muszę znaleźć klucze w torebce.
- Do jutra,
buziaki. – Krzyczy do słuchawki i się rozłącza.
Wchodzę do
domu, siadam na kanapie i najchętniej bym już tak została. Zmuszam się jednak
do wzięcia prysznica. Długo pod nim stoję, uwielbiam gdy ciepła woda tak spływa
po moim ciele. Ubieram dres, robię sobie herbatę i siadam na fotelu przy oknie,
ostatnie dni były upalne i w końcu nadszedł upragniony deszcz i burza. Ulice pływają, w przeciwieństwie do
większości ludzi ja lubię deszcz, nie muszę mieć wtedy wyrzutów sumienia że
siedzę w domu. Co jest ze mną nie tak? Myślałam że gdy będę mieć pieniądze to
będę szczęśliwa. Myślałam że praca marzeń do mi spełnienie. Czuję że nie jestem
tu gdzie powinnam być, to nie jest moje miejsce, a może się mylę. To pewnie
tylko gorsze dni, każdy je miewa. Idę spać, będę robić to co do mnie należy i
samo przejdzie, takie rozmyślanie mi nie służy.
- Tak już
dojeżdżam.
- Dobra
czekam przed wejściem.
Wysiadam
przed clubem, przed wejściem zrobiła się już spora kolejka. Sara podchodzi do
mnie i mocno przytula, wygląda ślicznie. Obcisła, krótka sukienka wygląda na
niej cudownie. Mocny czarny makijaż i jej rozpuszczone, długie, pofalowane,
ciemne włosy nadają jej drapieżnego wyglądu. W porównaniu do Sary wyglądam
spokojnie. Długie, proste blond włosy i delikatny makijaż. Ubrałam
rozkloszowaną, czarną spódnice do połowy uda z wysokim stanem i krótką bluzkę
bez dekoltu, w porównaniu do powycinanej sukienki wygląda to grzecznie.
- Słońce
jakbym miała takie cycki jak ty to bym je pokazywała.
- Wiedziałam
że to powiesz. Będziemy tu rozmawiać o moich cyckach czy idziemy do środka
żebyś mogła się upić i poznać kolejną miłość Twojego życia.
- A ja
wiedziałam że Ty to powiesz.
Idziemy do
wejścia, ochrona wpuszcza nas bez kolejki. Takie mają właśnie zadanie,
wpuszczać ładne, wystrojone dziewczyny w drogich butach, biżuterii i z
firmowymi torebkami, za które można by wyżywić całą rodzinę przez kilka
miesięcy. Od razu idziemy do baru żeby
się napić, piję mimo że nie lubię alkoholu i jutro będę tego żałować. Potem to
już jest jak zawszę tańczymy, pijemy, Sara flirtuje z jakimś facetem i próbuje
mnie zeswatać z jego kolegą, a ja go ignoruje.
- Wyjdę na
chwilę na zewnątrz muszę zaczerpnąć powietrza. – Mówię do Sary, która jest
zajęta swoim przystojniakiem i drinkiem.
- Jasne
tylko zaraz wróć.
Przepycham
się przez tłum, na parkiecie ktoś celowo
staje mi w przejściu, niechcący na niego wpadam. Gdy podnoszę wzrok widzę
hipnotyzujące niebieskie oczy. Przede mną stoi wysoki bardzo przystojny blondyn
z delikatnym zarostem. Nawet przez koszulkę widać jego mięśnie. Gdy uświadamiam
sobie że stoję i patrzę się na niego, robię się czerwona.
-
Przepraszam. – Mówię i robię krok w bok, ale znów zagradza mi drogę.
- Jesteś
śliczna. – Mówi spokojnie, jest bardzo pewny siebie.
- Dziękuje,
chciałabym przejść.
- Pójdę z
Tobą. – Odsuwa się i idzie za mną a ja nie protestuje mimo że czuję się przy
nim onieśmielona. Wychodzę na patio i siadam na ławce, oddycham świeżym
powietrzem.
- Jestem
Kuba a Ty jak masz na imię?
- Natalia.
- Wyszłaś bo
Ci gorąco czy dlatego że nudziło Cię towarzystwo kolegi, przyjaciela Twojej
znajomej?
- I to i to.
A Tobie aż tak się nudzi że mnie obserwujesz?
- Śliczna
jesteś, masz w sobie coś takiego że nie mogłem oderwać wzroku. – Jest bardzo pewny
siebie i cały czas patrzy mi w oczy a ja co chwila opuszczam wzrok.
- Pewnie
masz tak co tydzień tylko za każdym razem z inną śliczną dziewczyną. – Zaczyna
się śmiać i patrzy na mnie łagodnie.
- Masz
trochę racji. Może się czegoś napijemy?
- Raczej
nie. Wracam do przyjaciółki, miło było Cię poznać. – Wstaję i idę do Sary,
rozmawia ze swoim kolegą i śmieje się. Jest taka wesoła i pełna życia.
- W końcu
jesteś, idziemy tańczyć. – Wykrzykuje gdy mnie widzi i ciągnie za rękę na
parkiet.
Tańczymy,
skaczemy i śpiewamy, świetnie się bawimy. Muzyka zmienia się na spokojniejszą,
obie robimy niezadowolone miny. Nagle czuję czyjeś ręce na swojej tali,
odwracam się a tam znów ten niebieskooki blondyn. Sara uśmiecha się
porozumiewawczo i szybko znika. Też chce odejść ale łapię mnie za rękę i
przyciąga do siebie. Jesteśmy bardzo blisko siebie i mimo że czuję się
niezręcznie to jest mi też dobrze, ulegam mu i z nim tańczę. Niesamowicie
pachnie, długo tańczymy.
- Chodź
napijemy się czegoś, bierze mnie za rękę i ciągnie za sobą. - Czego się
napijesz?
- Wody. –
Podaje mi szklankę wody, dla siebie zamówił to samo.
- Dziękuje,
ale pójdę już, przyszłam tu z przyjaciółką i nie ładnie że ją tak zostawiłam.
- Spójrz
tam, właśnie wychodzi ze swoim kolegą. Chyba jej nie przeszkadza teraz Twoja
nieobecność.
- Też już
pójdę.
- Odwiozę
Cię.
-
Przyjechałeś do klubu sam samochodem?
- Nie sam, a
kierowcą jestem dziś wyjątkowo.
- A nie
musisz czekać na znajomych?
- Nie muszę.
Zawsze zadajesz tyle pytań?
- Nie
zawszę. – Uśmiecha się szelmowsko, jego pewność siebie mnie onieśmiela. Nie
umiem mu odmówić, a może wcale nie chce. Bierzę mnie za rękę i prowadzi do
wyjścia, ma silny, pewny uścisk i ciepłą dłoń. Otwiera przede mną drzwi nowego
Audi, pewnie podrywa na nie wszystkie dziewczyny.
- To gdzie
mam Cię zawieść?
- Na
Wawelska poproszę.
- Może w
międzyczasie opowiesz mi coś o sobie?
- A co
chcesz wiedzieć?
- Cokolwiek
ile masz lat, czym się zajmujesz.
- 25, pracuje
w dużej korporacji w dziale projektowym. A ty?
- Jestem
prawnikiem i mam 36 lat. Nie boisz się wsiadać z obcymi do samochodu?
- A mam się
czego bać?
- Nie, ale
wyglądasz na dobrze wychowaną dziewczynę z dobrego domu. Mama Cię pewnie uczyła
żeby nie wsiadać do samochodu z obcymi mężczyznami poznanymi na dyskotece.
- Nigdy nie
poznaję mężczyzn na imprezach, nie idę tam po to. Nigdy też nie wsiadam z
obcymi do samochodu, Ty jednak budzisz moje zaufanie a poza tym nie dałbyś za
wygraną.
- Masz
chłopaka?
- Nie.
- To dobrze.
- A gdybym
miała?
- To nic na
pewno nie byłby tak fajny jak ja.
- Skromny
jesteś.
- A Ty
śliczna. – Mówi to tym swoim spokojnym, opanowanym głosem a ja znów się
rumienie, nie wiem który to już raz dzisiejszego wieczoru. Na szczęście
jesteśmy już pod moim domem.
- To tutaj. – Wychodzi, otwiera mi drzwi i
odprowadza pod klatkę.
- Zawszę się
tak uroczo rumienisz?
- Tylko gdy
zawstydza mnie ktoś nieznajomy.
- Niedługo
nie będę tylko kimś nieznajomym, zresztą już się znamy.
- Wątpię,
dziękuje za odwiezienie. Dobranoc. – Wpisuje kod, a on otwiera mi drzwi. Spoglądam
na niego, patrzy mi w oczy i nawet nie
wiem kiedy całuje w usta. Delikatnie, krótko i nienachalnie. Jego usta są
ciepłe i miękkie.
- Dobranoc.
– Uśmiecha się jak łobuz, który właśnie coś zbroił i odchodzi.
Wchodzę do
domu, nie mam już siły na prysznic, przebieram się i kładę do łózka. Nie
potrafię zasnąć a uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Co on sobie wyobraża, tani
podrywacz, na pewno co weekend w ten sam sposób podrywa naiwne małolaty. Jestem
zła na siebie że się nie odsunęłam gdy mnie pocałował, ale przypomniał mi jak
to jest mieć motyle w brzuchu. O czym ja w ogóle myślę, na pewno w domu czekała
na niego żona i właśnie dlatego mam inne priorytety niż bycie żoną.