piątek, 15 sierpnia 2014

Ciekawa historia (part1)

I

-Dzięki za pomoc, bez Ciebie siedziałabym nad tym jeszcze w domu.
- Nie ma problemu, bardzo się cieszę że mogłam pomóc.
Całuje Anitę w policzek i wychodzę z pracy. Skończyliśmy projekt, wykonaliśmy go  perfekcyjne i zgarniemy za niego same pochwały plus premię. Jest piątek godzina 18 powinnam teraz być pełna życia i szczęśliwa. Powinnam ale nie jestem. Powinnam być spełniona mam przecież swoją wymarzoną pacę, wysokie stanowisko i wynagrodzenia. Powinnam być pewna siebie, perfekcyjne ciało wyrzeźbione na siłowni, ładna buzia i długie blond włosy. Powinnam ale nie jestem ani spełniona, ani pewna siebie, ani szczęśliwa, nie cieszę się też życiem raczej czuje się nim zmęczona.
Dzwoni telefon to moja przyjaciółka Sara, lepiej odbiorę ona nie daje za wygraną.
- Cześć kochanie jak projekt?
- Bardzo dobrze dziś skończyliśmy.
- Świetnie więc uczcimy to w klubie.
- Proszę daj mi dziś odpocząć, nie mam na to siły.
- No dobra, ale jutro wychodzisz bez gadania i na dodatek będziesz pić ze mną alkohol. – Nie sądziłam że Sara tak łatwo odpuści.
- Jasne że tak, dobra kończę jestem pod domem i muszę znaleźć klucze w torebce.
- Do jutra, buziaki. – Krzyczy do słuchawki i się rozłącza.
Wchodzę do domu, siadam na kanapie i najchętniej bym już tak została. Zmuszam się jednak do wzięcia prysznica. Długo pod nim stoję, uwielbiam gdy ciepła woda tak spływa po moim ciele. Ubieram dres, robię sobie herbatę i siadam na fotelu przy oknie, ostatnie dni były upalne i w końcu nadszedł upragniony deszcz i burza.  Ulice pływają, w przeciwieństwie do większości ludzi ja lubię deszcz, nie muszę mieć wtedy wyrzutów sumienia że siedzę w domu. Co jest ze mną nie tak? Myślałam że gdy będę mieć pieniądze to będę szczęśliwa. Myślałam że praca marzeń do mi spełnienie. Czuję że nie jestem tu gdzie powinnam być, to nie jest moje miejsce, a może się mylę. To pewnie tylko gorsze dni, każdy je miewa. Idę spać, będę robić to co do mnie należy i samo przejdzie, takie rozmyślanie mi nie służy.


- Tak już dojeżdżam.
- Dobra czekam przed wejściem.
Wysiadam przed clubem, przed wejściem zrobiła się już spora kolejka. Sara podchodzi do mnie i mocno przytula, wygląda ślicznie. Obcisła, krótka sukienka wygląda na niej cudownie. Mocny czarny makijaż i jej rozpuszczone, długie, pofalowane, ciemne włosy nadają jej drapieżnego wyglądu. W porównaniu do Sary wyglądam spokojnie. Długie, proste blond włosy i delikatny makijaż. Ubrałam rozkloszowaną, czarną spódnice do połowy uda z wysokim stanem i krótką bluzkę bez dekoltu, w porównaniu do powycinanej sukienki wygląda to grzecznie.
- Słońce jakbym miała takie cycki jak ty to bym je pokazywała.
- Wiedziałam że to powiesz. Będziemy tu rozmawiać o moich cyckach czy idziemy do środka żebyś mogła się upić i poznać kolejną miłość Twojego życia.
- A ja wiedziałam że Ty to powiesz.
Idziemy do wejścia, ochrona wpuszcza nas bez kolejki. Takie mają właśnie zadanie, wpuszczać ładne, wystrojone dziewczyny w drogich butach, biżuterii i z firmowymi torebkami, za które można by wyżywić całą rodzinę przez kilka miesięcy.  Od razu idziemy do baru żeby się napić, piję mimo że nie lubię alkoholu i jutro będę tego żałować. Potem to już jest jak zawszę tańczymy, pijemy, Sara flirtuje z jakimś facetem i próbuje mnie zeswatać z jego kolegą, a ja go ignoruje.
- Wyjdę na chwilę na zewnątrz muszę zaczerpnąć powietrza. – Mówię do Sary, która jest zajęta swoim przystojniakiem i drinkiem.
- Jasne tylko zaraz wróć.
Przepycham się przez tłum,  na parkiecie ktoś celowo staje mi w przejściu, niechcący na niego wpadam. Gdy podnoszę wzrok widzę hipnotyzujące niebieskie oczy. Przede mną stoi wysoki bardzo przystojny blondyn z delikatnym zarostem. Nawet przez koszulkę widać jego mięśnie. Gdy uświadamiam sobie że stoję i patrzę się na niego, robię się czerwona.
- Przepraszam. – Mówię i robię krok w bok, ale znów zagradza mi drogę.
- Jesteś śliczna. – Mówi spokojnie, jest bardzo pewny siebie.
- Dziękuje, chciałabym przejść.
- Pójdę z Tobą. – Odsuwa się i idzie za mną a ja nie protestuje mimo że czuję się przy nim onieśmielona. Wychodzę na patio i siadam na ławce, oddycham świeżym powietrzem.
- Jestem Kuba a Ty jak masz na imię?
- Natalia.
- Wyszłaś bo Ci gorąco czy dlatego że nudziło Cię towarzystwo kolegi, przyjaciela Twojej znajomej?
- I to i to. A Tobie aż tak się nudzi że mnie obserwujesz?
- Śliczna jesteś, masz w sobie coś takiego że nie mogłem oderwać wzroku. – Jest bardzo pewny siebie i cały czas patrzy mi w oczy a ja co chwila opuszczam wzrok.
- Pewnie masz tak co tydzień tylko za każdym razem z inną śliczną dziewczyną. – Zaczyna się śmiać i patrzy na mnie łagodnie.
- Masz trochę racji. Może się czegoś napijemy?
- Raczej nie. Wracam do przyjaciółki, miło było Cię poznać. – Wstaję i idę do Sary, rozmawia ze swoim kolegą i śmieje się. Jest taka wesoła i pełna życia.
- W końcu jesteś, idziemy tańczyć. – Wykrzykuje gdy mnie widzi i ciągnie za rękę na parkiet. 
Tańczymy, skaczemy i śpiewamy, świetnie się bawimy. Muzyka zmienia się na spokojniejszą, obie robimy niezadowolone miny. Nagle czuję czyjeś ręce na swojej tali, odwracam się a tam znów ten niebieskooki blondyn. Sara uśmiecha się porozumiewawczo i szybko znika. Też chce odejść ale łapię mnie za rękę i przyciąga do siebie. Jesteśmy bardzo blisko siebie i mimo że czuję się niezręcznie to jest mi też dobrze, ulegam mu i z nim tańczę. Niesamowicie pachnie, długo tańczymy.
- Chodź napijemy się czegoś, bierze mnie za rękę i ciągnie za sobą. - Czego się napijesz?
- Wody. – Podaje mi szklankę wody, dla siebie zamówił to samo.
- Dziękuje, ale pójdę już, przyszłam tu z przyjaciółką i nie ładnie że ją tak zostawiłam.
- Spójrz tam, właśnie wychodzi ze swoim kolegą. Chyba jej nie przeszkadza teraz Twoja nieobecność.
- Też już pójdę.
- Odwiozę Cię.
- Przyjechałeś do klubu sam samochodem?
- Nie sam, a kierowcą jestem dziś wyjątkowo.
- A nie musisz czekać na znajomych?
- Nie muszę. Zawsze zadajesz tyle pytań?
- Nie zawszę. – Uśmiecha się szelmowsko, jego pewność siebie mnie onieśmiela. Nie umiem mu odmówić, a może wcale nie chce. Bierzę mnie za rękę i prowadzi do wyjścia, ma silny, pewny uścisk i ciepłą dłoń. Otwiera przede mną drzwi nowego Audi, pewnie podrywa na nie wszystkie dziewczyny.
- To gdzie mam Cię zawieść?
- Na Wawelska poproszę.
- Może w międzyczasie opowiesz mi coś o sobie?
- A co chcesz wiedzieć?
- Cokolwiek ile masz lat, czym się zajmujesz.
- 25, pracuje w dużej korporacji w dziale projektowym. A ty?
- Jestem prawnikiem i mam 36 lat. Nie boisz się wsiadać z obcymi do samochodu?
- A mam się czego bać?
- Nie, ale wyglądasz na dobrze wychowaną dziewczynę z dobrego domu. Mama Cię pewnie uczyła żeby nie wsiadać do samochodu z obcymi mężczyznami poznanymi na dyskotece.
- Nigdy nie poznaję mężczyzn na imprezach, nie idę tam po to. Nigdy też nie wsiadam z obcymi do samochodu, Ty jednak budzisz moje zaufanie a poza tym nie dałbyś za wygraną.
- Masz chłopaka?
- Nie.
- To dobrze.
- A gdybym miała?
- To nic na pewno nie byłby tak fajny jak ja.
- Skromny jesteś.
- A Ty śliczna. – Mówi to tym swoim spokojnym, opanowanym głosem a ja znów się rumienie, nie wiem który to już raz dzisiejszego wieczoru. Na szczęście jesteśmy już pod moim domem.
-  To tutaj. – Wychodzi, otwiera mi drzwi i odprowadza pod klatkę.
- Zawszę się tak uroczo rumienisz?
- Tylko gdy zawstydza mnie ktoś nieznajomy.
- Niedługo nie będę tylko kimś nieznajomym, zresztą już się znamy.
- Wątpię, dziękuje za odwiezienie. Dobranoc. – Wpisuje kod, a on otwiera mi drzwi. Spoglądam na niego,  patrzy mi w oczy i nawet nie wiem kiedy całuje w usta. Delikatnie, krótko i nienachalnie. Jego usta są ciepłe i miękkie.
- Dobranoc. – Uśmiecha się jak łobuz, który właśnie coś zbroił i odchodzi. 


Wchodzę do domu, nie mam już siły na prysznic, przebieram się i kładę do łózka. Nie potrafię zasnąć a uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Co on sobie wyobraża, tani podrywacz, na pewno co weekend w ten sam sposób podrywa naiwne małolaty. Jestem zła na siebie że się nie odsunęłam gdy mnie pocałował, ale przypomniał mi jak to jest mieć motyle w brzuchu. O czym ja w ogóle myślę, na pewno w domu czekała na niego żona i właśnie dlatego mam inne priorytety niż bycie żoną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz