
W czwartek spełniłam kolejny z moich "małych celów" którym była przeprowadzka do Warszawy. Pierwszego dnia stolica przywitała mnie korkami i ulewą - co mnie zupełnie nie zniechęciło. Z racji że byłam dwie godziny przed czasem poszłam na spacer do parku, z którego wróciłam już cała mokra (właśnie wtedy zaczęło lać, wcześniej świeciło słońce). Formalności, rozpakowanie i zakupy w ikea zeszły mi do północ, ale położyłam się już w czystym pokoju. Oglądaliście może "dzień świra" i pamiętacie scenę z kosiarką rano? No właśnie o 6.30 pod moim parterowym oknem Pan kosił trawę - to też mnie nie zniechęciło. Wychodząc z domu natknęłam się na sfrustrowaną Panią, która zastawiła wyjazd a gdy inna Pani zapytała czy przejedzie kawałek więc została wyzwana od idiotek. Poszła zatem do samochodu i cierpliwie czekała aż sfrustrowana Pani wysadzi dziecko i nakrzyczy na swojego ojca, który miał szybciej przyjść po wnuka. Mój kraj taki piękny ;) Czy to zmieniło moje zdanie o Warszawie? Oczywiście że nie !!! Jestem zauroczona tym miastem. Czuje się jakby właśnie to było moje miejsce i jest mi tu bardzo dobrze.
Na ten rok postawiłam sobie jeszcze parę takich moich "małych celów". Jest to między innymi: znaleźć pracę, posiadać figurę dla mnie idealną, zrobić sobie tatuaż czy dokończyć pisać scenariusz. Do końca roku jeszcze sporo czasu więc na pewno dam radę ! ;)
Oprócz tego zaniosłam papiery na uczelnie i zapisałam się na siłownie. Jestem zachwycona moją nową siłownią, +100 do motywacji, :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz